Podczas posiedzenia plenarnego Rady Dialogu Społecznego w dniu 10 września br. głównym punktem porządku obrad była dyskusja nad projektem ustawy budżetowej na 2026 r. oraz projektem tzw. ustawy okołobudżetowej. Emocje budziły przede wszystkim kwestie wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej i konstrukcja strony dochodowej planu finansowego państwa. Szczególnie aktywną rolę odegrało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, zgłaszając liczne pytania i krytyczne uwagi.
Norbert Kusiak, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej
W imieniu ministra finansów Andrzeja Domańskiego projekt budżetu państwa na 2026 rok przedstawiła wiceminister finansów Hanna Majszczyk. Podkreśliła, że główne priorytety budżetu to: bezpieczeństwo państwa, zdrowie, rozwój inwestycji. W projekcie przewidziano wzrost dochodów do kwoty 647,2 mld zł, w tym z podatków CIT, PIT, VAT i akcyzy, przy planowanych wydatkach 918,9 mld zł, co generuje deficyt na poziomie 271,7 mld zł.
W projekcie budżetu uwzględniono utrzymanie wszystkich programów społecznych, takich jak 800 plus, Dobry Start, Aktywny Rodzic, Renta Wdowia oraz trzynasta i czternasta emerytura, a także przewidziano wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej o 3%. Zapewniono finansowanie inwestycji krajowych i europejskich, w tym KPO, a państwowy dług publiczny utrzymano na poziomie 53,8% PKB, z deficytem sektora publicznego szacowanym na 6,5% PKB.
Sebastian Gajewski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej zapewnił, że projekt budżetu przewiduje aktywną politykę społeczną, wspierającą rodziny, macierzyństwo i opiekę nad dziećmi. Podkreślił znaczenie świadczeń uniwersalnych, takich jak np. 800 plus argumentując, że nie powinny one stygmatyzować ani dzielić rodziców według statusu dochodowego, a ich celem jest wspieranie wychowania dzieci w warunkach niskiej dzietności.
Odnosząc się do emerytur i rent, minister zaznaczył, że dodatkowe świadczenia, takie jak trzynastki i czternastki, mają swoje uzasadnienie oraz że rząd nie zamierza zmieniać zasad przyznawania tych świadczeń, a w budżecie zabezpieczono środki na ich kontynuację oraz na nowe inicjatywy społeczne.
W dyskusji Piotr Ostrowski, przewodniczący OPZZ ocenił projekt budżetu na 2026 rok bardzo krytycznie podkreślając, że budżet to nie tylko liczby i wskaźniki, ale przede wszystkim odpowiedź na realne potrzeby kilkunastu milionów pracowników w Polsce. Budżet powinien sprzyjać wzrostowi płac, zapewniać stabilność zatrudnienia, poprawiać warunki pracy, gwarantować wysoką jakość usług publicznych w szkołach, szpitalach, urzędach, policji i służbach bezpieczeństwa, a także przewidywać inwestycje, które pobudzą gospodarkę i stworzą trwałe, dobrze płatne miejsca pracy. Według OPZZ, projekt budżetu tego nie gwarantuje. Premier i rząd chwalą się wzrostem PKB i wysoką pozycją Polski wśród 20 największych gospodarek świata, ale zdaniem OPZZ jest to wzrost wyłącznie na papierze, a pracownicy nie widzą go w swoich portfelach. Dlatego konieczne jest zwiększenie wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. Zwrócił uwagę, że rząd w projekcie budżetu przewiduje wzrost dochodów z CIT, głównie poprzez wyższe podatki dla banków, które w 2024 roku odnotowały rekordowe zyski, ale nie przedstawił planów wprowadzenia podatku cyfrowego, podatku katastralnego czy reformy PIT; kwota wolna od podatku pozostaje niezmieniona, próg podatkowy został zamrożony, koszty uzyskania przychodu nie są waloryzowane. Sprawia to, że pracownicy zapewniają stabilność finansową państwa, podczas gdy przedsiębiorcy korzystają z dotacji i subwencji. Przewodniczący OPZZ krytycznie odniósł się też do niewystarczającą dynamiki wydatków publicznych a przede wszystkim do minimalnych podwyżek w sektorze budżetowym. Podkreślił, że w tym samym czasie wydatki niektórych instytucji publicznych tzw. świętych krów wzrosną średnio o 10% (przykładem są Krajowa Rada Sądownictwa z planowanym wzrostem o 62% i Trybunał Konstytucyjny o 38%). Piotr Ostrowski podkreślił dodatkowo, że rząd zignorował wspólny głos pracowników i pracodawców w RDS, którzy jednomyślnie odrzucili 3% podwyżki i nie przedstawił w tej kwestii żadnego uzasadnienia.
Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, zwrócił się do Ministerstwa Finansów z pytaniem o plany dotyczące wzrostu wynagrodzeń w dłuższym horyzoncie czasowym tj. w 2027 roku. Zwrócił uwagę, że choć do przygotowania budżetu na 2027 r. pozostało jeszcze dużo czasu, to już teraz pracowników sfery budżetowej, a szczególnie nauczycieli, interesuje, czy rząd prowadzi dyskusję o skalach podwyżek w kolejnych latach. Krytycznie ocenił aktualne propozycje w zakresie wynagrodzeń, podkreślając, że państwo jest silne wobec najsłabszych, a takim najsłabszym ogniwem są dziś pracownicy państwowej sfery budżetowej. Wskazał, że zaproponowany wskaźnik wzrostu płac na poziomie 3% procent jest niższy od zakładanego realnego wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, co jego zdaniem będzie prowadziło nie tylko do dalszego rozwierania nożyc płacowego, ale również do powstania kolejnej grupy pracowników, którzy w przyszłości będą skazani na dramatycznie niskie emerytury.
Najwięcej miejsca w swoim wystąpieniu prezes ZNP poświęcił sytuacji nauczycieli. Zaznaczył, że wzrost wynagrodzeń proponowany dla tej grupy jest dalece niezadowalający, a minimalna różnica pomiędzy płacą nauczyciela rozpoczynającego pracę a wynagrodzeniem minimalnym wynosi około 450 złotych. Według niego tak niewielka różnica nie tylko nie motywuje absolwentów do podjęcia pracy w zawodzie nauczyciela, ale wręcz zniechęca do wiązania z nim przyszłości. Odniósł się również do rządowych działań osłonowych, takich jak zamrożenie cen prądu czy centralnego ogrzewania, określając je mianem „katastrofy odroczonej w czasie”.
W mocnych słowach skrytykował także brak prac nad obywatelskim projektem ustawy o wynagrodzeniach nauczycieli. Stwierdził, że nieprocedowanie tej ustawy jest dowodem na to, że władza lekceważy tę grupę zawodową. Ostrzegł, że zaniechanie w tej sprawie grozi powstaniem kolosalnego konfliktu społecznego, którego skutki będą musiały zostać wzięte pod uwagę przez rządzących.
Elżbieta Aleksandrowicz, przewodnicząca Rady OPZZ Branży Usługi Publiczne, mówiła o kluczowej roli pracowników sfery budżetowej w funkcjonowaniu państwa i ostrzegała, że bez nich nastąpi paraliż urzędów, sądów czy instytucji publicznych. Zwróciła uwagę na rosnący problem braku chętnych do pracy w urzędach. Najmocniej skrytykowała ogromne dysproporcje w wynagrodzeniach, wskazując, że w urzędach podwyżki wyniosą zaledwie 3%, a instytucje centralne, takie jak Krajowa Rada Sądownictwa czy Trybunał Konstytucyjny ubiegają się o środki sięgające kilkudziesięciu procent. „To bulwersujące i wstydliwe” – podsumowała.
Michał Lewandowski, przewodniczący Konfederacji Pracy OPZZ skrytykował niesprawiedliwość systemu podatkowego. Podkreślił, że to pracownicy zatrudnieni na etatach ponoszą największe obciążenia podatkowe, podczas gdy przedsiębiorcy korzystają z ulg, dotacji i dopłat. Zwrócił uwagę, że osoby zarabiające średnie wynagrodzenie często już jesienią wpadają w drugi próg podatkowy i nagle dostają niższe wypłaty, co utrudnia im spłatę kredytów mieszkaniowych.
Podkreślił, że trzeba skończy z drenowaniem kieszeni pracowników, a większymi obciążeniami objąć banki, gigantów cyfrowych, podmioty wykupujące hurtowo mieszkania czy międzynarodowe koncerny. Postulował wprowadzenie podatku cyfrowego i podatku katastralnego oraz skuteczne opodatkowanie zagranicznych korporacji.
(nq)