Pracownicy Poczty Polskiej i związkowcy protestowali przed siedzibą Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Domagają się wypłaty pieniędzy - rekompensaty za świadczenie niedochodowych usług.

Protestujący domagają się od Urzędu Komunikacji Elektronicznej wypłaty 700 milionów złotych rekompensaty za świadczenie usług, które są niedochodowe jeszcze w tym roku i po około 600 mln zł w 2024 i 2025 roku. Wypłatę pieniędzy blokuje Prezes UKE, co uniemożliwia podniesienie wynagrodzeń pracownikom poczty. 

Komisja Europejska wystawiła już w tej sprawie tzw. comfort letter. Wywołał on jednak duże zamieszanie, bo każdy interpretuje go inaczej. Poczta Polska traktuje comfort letter jak wstępną zgodę Komisji Europejskiej na przekazanie pieniędzy. Niestety bez formalnej decyzji UKE nie zamierza jednak wypłacać rekompensaty.

Urząd Komunikacji Elektronicznej uważa, że bazując tylko na comfort letter naruszy prawo. Dodaje też, że proces weryfikacji dokumentów już się zakończył i w przypadku decyzji z KE są w stanie wypłacić Poczcie Polskiej pieniądze w ciągu kilku dni.

Protestujący liczą, że Prezes UKE podpisze zgodę na wypłatę pieniędzy już teraz - a co za tym idzie, jak najszybciej dostaną podwyżki, o które walczą od kilku miesięcy.

Wsparcie dla manifestacji wyraziło Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i OPZZ Konfederacja Pracy, które zrzeszają Związek Zawodowy Pracowników Poczty, jednego z organizatorów protestu. Pod Urzędem Komunikacji Elektronicznej pojawili się: Piotr Ostrowski - przewodniczący OPZZ oraz dwoje wiceprzewodniczących OPZZ Barbara Popielarz i Sebastian Koćwin, a także Michał Lewandowski - przewodniczący OPZZ Konfederacja Pracy i Adrian Zandberg - poseł na Sejm RP.