Ceny rosną jak oszalałe. Na początku roku inflacja wynosiła już 9,2 %, aktualnie 12,3 %. Latem możemy spodziewać się nawet 14 procent Takich wzrostów nie notowano od końca zeszłego wieku!

Inflacja była przedmiotem dyskusji na ostatnim Prezydium Rady Dialogu Społecznego. Dotyka ona wszystkich i działa negatywnie na państwo gospodarkę i poziom życia pracowników. Pierwszym krokiem rozwiązania problemu jest właściwa diagnoza. Mam wrażenie, że w wielu debatach ją zaciemnimy.

Inflacja w Polsce jest o kilka procent wyższa niż średnia w UE, więc muszą być też czynniki wewnętrzne. W styczniu, przed agresją Rosji na Ukrainę inflacja wynosiła 9,2%, czyli była wyższa o 6% od prognozowanej przez rząd.

Zduszenie inflacji wywołuje koszty społeczne i finansowe. Muszą one jednak być rozłożone sprawiedliwie. Za wysoką inflację winę ponosi NBP, rząd i sami przedsiębiorcy, którzy zachowują dynamikę zyskowności, a wzrost cen surowców i nośników energii przerzucają na cenę towaru. W wielu debatach odpowiedzialność za szalejącą inflację próbuje się przerzucić nazbyt szybki wzrost wynagrodzeń pracowników. A przecież do wzrostu inflacji przyczyniają się rosnące ceny gazu, paliw, energii elektrycznej i surowców, ale także polityka , o której wspomniałem wyżej.

W dyskusjach pojawia się teza, że wyhamowanie dynamiki wzrostu wynagrodzeń pomorze w zatrzymaniu wysokiej inflacji. OPZZ nie zgadza się z tym stwierdzeniem. Aby płace negatywnie wpływały na inflację, musiałyby rosnąć szybciej niż wzrost wydajności pracy. Atak nie jest. Dane NBP pokazują, że wydajność pracy wciąż rośnie szybciej niż przeciętna płaca. GUS z kolei wskazuje, że w okresie styczeń–marzec br. wydajność w przemyśle wzrosła o 15%, a przeciętne wynagrodzenie o 10%. Dane te pokazują, że wydajność nie jest należycie opłacona, dlatego płace nie mogą wpływać na wzrost inflacji.

Ważne jest wdrożenie KPO. Środki te są przeznaczone na inwestycje,. Ich celem jest unowocześnienie polskiej gospodarki, a na taką potrzebę wskazują również analizy Banku Światowego.

Dotychczas podejmowane przez rząd i Narodowy Bank Polski programy antyinflacyjne okazały się nieskuteczne. W ramach walki z drożyzną rząd zapowiedział w przyszłym roku dwie korekty płacy minimalnej – w styczniu i w lipcu. Patrząc uczciwie korekta powinna nastąpić jeszcze w tym roku i to z powodu przesłanek ustawowych. Istnieje mechanizm ustawowy określający, że jeżeli inflacja przekracza 5%., to płacę minimalną waloryzuje się dwa razy w roku. Tegoroczną płacę oparto na prognozie 3,3% inflacji, a rzeczywista jest o 9% większa. O tyle też, czyli minimalną o ok. 180 zł powinna wzrosnąć płaca minimalna jeszcze w tym roku.

Dziś cały dorobek wzrostu wynagrodzeń z ostatnich lat jest zjadany przez inflację. Nawet jeśli rząd podwyższa płacę minimalną to trudno mówić o zwiększaniu się płacy realnej. Pozostaje też kwestia pozostałych wynagrodzeń. W sferze finansów publicznych, w tym nauczycielom, rząd proponuje podwyżki płac na poziomie 4,4%. W przemyśle też nie wynegocjowano więcej niż 10 proc. Szanowni rządzący, jakbyście nie zaklinali rzeczywistości - płaca realna spada na łeb na szyję! Chyba, że mówicie o swoich wynagrodzeniach, które w ubiegłym roku wzrosły o ponad 40%.

Coraz więcej grup pracowników otrzymuje wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej - szczególnie w sektorze finansów publicznych. A mówimy o ludziach z wyższym wykształceniem, często z unikalnymi kwalifikacjami. System wynagrodzeń w sferze finansów publicznych jest dewastowany od 2007 roku, między innymi przez zamrażanie „kwoty bazowej” i podwyżki tylko dla wybranych grup zawodowych, czy stanowisk. Dlatego OPZZ domaga się rozpoczęcia rozmów o przywróceniu właściwych relacji pomiędzy poszczególnymi zawodami.

Znacznie spóźnione, i w efekcie szybkie podnoszenie stóp procentowych, w dłuższej perspektywie może ograniczyć inflację. Wywołuje to jednak negatywne konsekwencje. Wysokie stopy procentowe uderzają w kredytobiorców. Działania te potęguje jeszcze polityka banków, które skrzętnie wykorzystają sytuacje do zwiększenia zysków. Rząd powinien ograniczyć ten proceder. W 2021 r. wynik finansowy sektora bankowego wyniósł 8,9 mld zł, a przychody z różnych źródeł systematycznie rosną. Nie może być tak, że pieniądze dla banków drożeją o 5,2% (to wzrost stóp procentowych), a koszty udzielonych kredytów o 40-50%. Nie akceptujemy nieuzasadnionego zwiększania wydatków budżetu państwa na dopłaty do spłat kredytów, które staną się zyskami banków. Oczekujemy też likwidacji WIBOR.

OPZZ domaga się, by rząd w końcu zadbał o pracowników i podjął skuteczną walkę z drożyną. Wystąpiliśmy w tej sprawie z petycją do premiera Morawieckiego. Zbieramy też pod nią podpisy www.opzz.org.pl. Musimy działać! 

Andrzej Radzikowski

Przewodniczący OPZZ